Środa, 24 kwietnia 2024 r.
Organizacja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej
 




Organizacje
Podzakładowe


Humor dnia

Aktualności

Autor: Witold Paluszak   Data: 2014-08-28
Polemika z tezami Prezesa i dyrektora
"Wolimy marchewkę!" Jacy My?

(odpowiedź na list Dyrektora R.Nowickiego)

Od pewnego czasu zbierała się we mnie chęć zabrania głosu w dotyczącej nas, wszystkich pracowników Poczty Polskiej S.A., kwestii wypowiedzenia przez Zarząd Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy. Bodźcem, który zmobilizował mnie do realizacji tego zamiaru był list Pana Roberta Nowickiego, będący odpowiedzią na artykuł w "Tygodniku Solidarność", a który dość przypadkowo trafił do moich rąk. Odnosząc się do niego, jak i do wcześniejszego przesłania Prezesa Poczty Polskiej w tej samej sprawie, pozwalam sobie na kilka słów komentarza.
Czytając obydwa listy ucieszył mnie fakt, że nie zaginęła jeszcze tradycja epistolografii, i przynajmniej Poczta stara się ją godnie podtrzymywać. Ale warto pamiętać, że oprócz formy listu, ważna jest również treść w nim zawarta. Słowo pisane, bowiem, oprócz tego, że pozostawia trwały ślad, pozwala na interpretację i szczegółową analizę. Ale do rzeczy.
Z listu Pana Prezesa zatytułowanego "To ostatni dzwonek, by zacząć wynagradzać za efekty pracy" przebija pozorna troska o losy firmy i nade wszystko jej pracowników. Pozorna, bo w gruncie rzeczy troska ta zawęża się do wąskiej grupy szumnie tu nazwanej "kadrą menedżerską". To dla tej elitarnej części pracowników planuje się dodatkowe przywileje.
Pan Prezes wspomina tu o wyłączeniu z ZUZP-u. Ale wiemy przecież, że większości z tych menedżerów nasza firma sfinansowała zdobycie bądź uzupełnienie wykształcenia na różnego rodzaju uczelniach (czasami elitarnych), pokrywała wszelkiego rodzaju kursy i szkolenia, kosztem wyrzeczeń innych współpracowników. Czy ci ludzie nie powinni teraz zrewanżować się za te wszystkie granty, które dotychczas w różnych formach otrzymali? Żeby nie było niejasności - nie jestem wrogiem godziwego wynagradzania, zarówno kadry zarządzającej, jak i pozostałych pracowników. Ale, powołując się na słowa Pana Prezesa, róbmy to w sposób obiektywny i adekwatny do zaangażowania. Niech menedżerowie dostają wysokie apanaże, ale za wymierne i prawdziwe efekty finansowe.
Czy realnym przychodem firmy są środki finansowe pochodzące z wyprzedaży majątku? Albo z redukcji zatrudnienia? Czy przesuwanie kosztów pomiędzy kontami, przenosząc część z nich na inne, pozorując oszczędności, to wszystko, na co stać nasze kadry menedżerskie? Bez obrazy, ale jeśli tak, to do takich działań niepotrzebni są nam aż tak wybitni fachowcy domagający się jeszcze większych wynagrodzeń. Łatwiej jest jednak sięgać po sprawdzone i najprostsze środki, stwarzając pozory troski o kondycję firmy, niż zaangażować się w prawdziwe działania, biorąc na siebie za nie odpowiedzialność. Ileż to było dziwnych eksperymentów, nietrafionych działań, bez konsekwencji dla ich autorów?
Zarząd, ustami Pana Prezesa, nakreśla plan działań na najbliższy czas. Mówi z dumą o tym, że zadania pracowników wynikać będą automatycznie z zadań przełożonych. Dziwnie przypomina to wcześniejsze działania przy wprowadzaniu na rynek OFE Pocztylion, TUW i usług Banku Pocztowego. Stworzono wówczas swoistą piramidę, w której pracownicy eksploatacji angażowali się w zdobywanie klientów (za symboliczne grosze), a ogromne profity (sowite premie, wycieczki zagraniczne, wartościowe nagrody rzeczowe) otrzymywała góra tego układu. Czerpała za nic, bo przecież zaangażowanie z ich strony było żadne.
Teraz zamierza się zrobić to samo - eksploatacja dostanie zadania do wykonania, a kadra menedżerska otrzyma z tego tytułu ogromne wynagrodzenie, (bo będzie wyłączona przecież z ZUZP). Wąska grupa czerpać będzie kolosalne zyski wyłącznie z tego, że po prostu jest. Zresztą zgodnie z zasadą "czy się stoi, czy się leży"(tu można dopowiedzieć sobie odpowiednią kwotę) "się należy". Czyż do sytuacji, kiedy wszyscy pracownicy pracują na kilku wybranych, nie pasuje tu sparafrazowana dewiza muszkieterów ?jeden na wszystkich, wszyscy na jednego?? I czy to, aby nie nazywa się kolokwialnie skokiem na kasę, tylko niektórzy obawiają się nazwać to po imieniu? Nie próbuję odwołać się tu zasad moralności czy sprawiedliwości społecznej, bo nakreślone przez Zarząd plany działań, jasno pokazują, że zasady te są mu obce.
Obaj Panowie rozpisują się o sytuacji w Poczcie. Ale żaden z nich nie mówi wprost, jaka ta sytuacja naprawdę jest. Jeśli bowiem jest dobra, (czym z dumą chwalono się np. na łamach "Poczty Polskiej"), to, dlaczego za dodatnie wyniki finansowe zamierza się nagrodzić wyłącznie zarządzających, a umniejszyć wynagrodzenia tym, którzy faktycznie ten wynik wypracowali?
Natomiast, jeśli kondycja finansowa naszej firmy jest zła, (o czym z kolei pisze do pracowników Pan Prezes), to, za co właściwie Zarząd zamierza nagrodzić podwyżkami wynagrodzeń tę, pożal się Boże, nieefektywną w tej sytuacji kadrę menedżerską?
Pan Dyrektor Nowicki w swoim liście pisze: "Inni, dzięki niskim kosztom zatrudnienia osiąganym za pomocą umów śmieciowych i wynajmowaniu pracowników z agencji pracy tymczasowej, ponoszą mniejsze koszty i ich oferty tylko z tej przyczyny są kosztowo lepsze. ? Musimy być lepsi od innych, żeby z nimi wygrać". Piękne słowa.
Myślę, że powinny być dedykowane przede wszystkim Panu Prezesowi, który twierdzi, że eksploatacja pocztowa otrzymuje zbyt wysokie wynagrodzenie, nieadekwatne do zadań i sytuacji rynkowej. Stąd też pewnie biorą się szybkie działania wiernych pretorian Zarządu, którzy w urzędach pocztowych oferują pracę na umowy - zlecenia. To w ten sposób zamierzamy poprawić swój wizerunek na rynku? Panowie Prezesi, jaką jakość pracy otrzymuje się za minimum wynagrodzenia obrazuje sytuacja naszej konkurencji - brak odpowiedzialności za powierzone mienie, zupełne nieutożsamianie się z firmą, ogromna skala reklamacji. Wskazujemy to bez przerwy, punktując słabości tych firm. Ale czy nie zdajecie sobie jednocześnie sprawy, że takie właśnie efekty można uzyskać oferując tak niskie stawki wynagrodzeń? Chyba, że Zarząd wychodzi z założenia, że bylejakość to też jest jakaś forma, jakości. Chciałbym jednak, powołując się na klasyków kabaretu, przypomnieć Zarządowi, że "kiedyś normą był ogół a nie margines", więc zamiast czerpać najgorsze wzorce z działań konkurencji, postawmy na jakość i doświadczenie obecnej załogi, bo to najcenniejszy kapitał, cenniejszy niż cała kadra menedżerska razem wzięta. Jeśli bowiem zabraknie tego kapitału, nie będzie, kim zarządzać, nie będzie miał, kto realizować zadań i utrzymywać szczytu tej piramidy. Choć wydaje się to takie oczywiste, to czasami z perspektywy Zarządu, nie dostrzega się tego.
Poddaję to ku rozwadze tym, którzy snują plany w oderwaniu od rzeczywistości?

Po niedawnych propozycjach diety mirabelkowo - szczawiowej dostajemy propozycje chrupania marchewki marnego sortu w najwyższej w historii cenie.

Witold Paluszak





Karta Rabatowa Orlen








 
Webmaster: Sławek  ®2007