"Syty głodnego nie zrozumie". Tak moim zdaniem można spuentować odpowiedź Zarządu PP S.A. na Stanowisko KM nr 1/09/2014 ws. wypowiedzenia układu zbiorowego w Poczcie Polskiej. Niestety, członkowie Zarządu PP, przyniesieni w teczkach przez ministrów "państwa istniejącego tylko teoretycznie", nie wykazali się empatią w stosunku do oddanej firmie załogi, z której znaczna część przez kilkadziesiąt lat ciężko pracowała dla Poczty Polskiej, oddając jej serce i szmat swojego życia. Prezes i jego dwór, otrzymujący wynagrodzenia w kwotach, o których nawet się nie śniło przeciętnemu pocztowcowi, nie potrafi sobie wyobrazić, jakie konsekwencje dla rodziny pracownika przyniosą zmiany systemu wynagradzania i spowodowane nimi obniżanie płacy w wyniku niewykonania awykonalnych planów. Nawet 100 zł dla przeciętnego pocztowca ma kolosalne znaczenie, gdyż od mieć/nie mieć tej kwoty zależy np. czy jego dzieci pójdą do szkoły z drugim śniadaniem, czy wystarczy pieniędzy na spłatę kredytu zaciągniętego na zaspokojenie podstawowych potrzeb. 100 zł dla członka zarządu to kwota nic nieznacząca, gdyż nawet nie wystarczy na drinka w restauracji "Sowa & Przyjaciele", czy innym lokalu, w którym grube ryby III RP zdobywają się na chwile szczerości, perfidnie zresztą nagrywane przez nikczemnych kelnerów. No cóż, syty głodnego nie zrozumie, ale jeżeli jest w nim choćby odrobina człowieczeństwa, powinien przynajmniej spróbować. Tymczasem Zarząd PP próbować nie zamierza... Tak, więc w czasie, gdy mainstreamowe media zachłystują się zakończoną właśnie operacją obsadzenia stołka szefa Komisji Europejskiej, która wg mnie winna mieć kryptonim T.U.S.K. (Taktyczna Ucieczka Skompromitowanego Kłamcy), Zarząd PP postanowił "iść na wojnę" z załogą. Pocztowi włodarze mają jeden cel - jak najszybciej wprowadzić Pocztę Polską na giełdę, co na pewno wiąże się z niebagatelnymi bonusami dla nich. Stąd parcie na poprawę wyniku finasowego firmy, poprzez wyprzedaż majątku PP i wyciąganie rąk do kieszeni załogi. A potem... gdyby naród nie wytrzymał nadmiaru cudów i nie chciał "by żyło się lepiej" - wziąć odprawy... i za wodzem na emigrację do Brukseli, wszak będą potrzebni "specjaliści od poczty" do obsługi rządu Tuskolandu na uchodźctwie.
Poniżej odpowiedź Zarządu.