Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
Organizacja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej
 




Organizacje
Podzakładowe


Humor dnia

Aktualności

Autor: Bogumił Nowicki   Data: 2013-08-21
Patologia zarządzania w PP - czy to już przeszłość?
W zamieszczonym poniżej tekście Pawła Nowaka przypominamy sytuację sprzed lat. Jesteśmy ciekawi, czy doszło do radykalnej poprawy w poruszanych w nim kwestiach. A może te karygodne procedery zdarzają się również dzisiaj?


POCZTA POLSKA, PATOLOGIA ZARZĄDZANIA

Na papierze było, że pracujemy od 7.30 do 15.30. W rzeczywistości pracowaliśmy po 12, 14 godzin - mówią listonosze o łamaniu praw pracowniczych w Poczcie Polskiej. Przed Sądem Karnym stanęli były naczelnik i jedna z pracownic szamotulskiego Urzędu Pocztowego. Zarzuca im się fałszowanie godzin pracy swoich podwładnych.
- Godziny pracy były wpisywane sztywno przez kadrową z polecenia naczelnika - opowiada Renata Jankowiak, była listonoszka Urzędu Pocztowego w Szamotułach.

- Fałszowanie godzin pracy trwało dłuższy czas. Był taki okres, kiedy sami wpisywaliśmy nadgodziny. Przyszła kadrowa i powiedziała, że pan naczelnik zabronił nam wpisywać godziny faktyczne. Mogliśmy wpisywać tylko takie, jak powinny być czyli od 7.30 do 15.30 - wspomina Danuta Sidor, była listonoszka.

Wbrew słowom listonoszy władze Poczty Polskiej konsekwentnie zaprzeczały, że w instytucji łamane są prawa pracownicze.

- Kiedy pracownik wypracowuje godziny nadliczbowe, ma wypłacone wynagrodzenie z tego tytułu - zapewniała Katarzyna Nowak, dyrektorka Rejonowego Urzędu Poczty Poznań-Województwo.

Jej słów nie potwierdziła jednak kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Okazało się, że wielu listonoszy z jej okręgu ma zaniżane wynagrodzenia za godziny nadliczbowe. Nowak została za to ukarana mandatem w wysokości 800 zł. PIP nakazała wypłacenie pieniędzy za nadgodziny.
- W przypadku pana naczelnika mówimy o sprawstwie kierowniczym, poleceniu wykonania pewnej czynności, która okazała się niezgodna z prawem i która naruszyła przepisy kodeksu karnego. Za przestępstwa te grozi kara grzywny albo kara pozbawienia wolności do lat dwóch. W przypadku przestępstwa polegającego na poświadczeniu nieprawdy w dokumentach przez funkcjonariusza publicznego, grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu - wyjaśnia Mateusz Pakulski z Prokuratury Rejonowej w Szamotułach.

Poczta Polska nie zwolniła ani byłego naczelnika, ani współoskarżonej kobiety. Nie zajmują jednak już kierowniczych stanowisk. Poczta nie wyklucza weryfikacji swojej decyzji, jeżeli oskarżeni zostaną skazani prawomocnym wyrokiem sądu.

Przeciwko kilku kierownikom zatrudnionym w Rejonowym Urzędzie Poczty w Poznaniu już w roku 1998 policja prowadziła dochodzenie. Zarzucano im poświadczenie nieprawdy w dokumentach oraz zaniedbania służbowe na szkodę firmy. Wykryto wówczas przywłaszczenia znacznej kwoty pieniędzy dokonane przez naczelnik UP 1. Wśród osób tych była wymieniona również Katarzyna N. kierująca wtedy działem usług.

Kiedy RUP w Poznaniu kierował A. Stanisławski doszło tam do licznych nieprawidłowości. Jeden z pracowników mówi - panowało kumoterstwo wszechwładnej kadrowej Sment. Z działu kadr wynoszono informacje poufne zawarte w teczkach osobowych. Można było je niekiedy usłyszeć od pracowników nie związanych z kadrami.
Na stanowiska kierownicze awansowano ludzi na dziwnych zasadach.
Funkcję naczelnika objął pewnego razu listonosz zatrudniony w urzędzie UP 47. Listonosza wspierał naczelnik Czesław B., który wystawił zawyżoną opinię. Naczelnik ten zresztą okazał swe skłonności do fałszywych wpisów w kartach pracy (także poświadczania nieprawdy w ewidencji czasu pracy). Pomimo protestów podwładnych skierowanych do DOP, a także CZPP w Warszawie naczelnika nie pozbawiono funkcji kierowniczej przenosząc jedynie na inna placówkę. Dyrektor Stanisławski przyjął zapewnienia Czesława B. o kompetencjach listonosza zatwierdzając awans. Jak okazało się wkrótce stracił on posadę z powodu słabych wyników pracy.
Uczynny dyrektor nie zamierzał zmienić zdania przenosząc kierownika do jeszcze większej placówki.

Łamano w RUP prawo pracy. Zatrudniano absolwentów uczelni na stanowiskach referentów administracyjnych wykorzystując do pomocy asystentom w jednostkach niższego szczebla. Kiedy ktoś z nich zgłaszał sprzeciw pisano negatywną opinię. Z tej przyczyny wielu wypowiedziało umowy. Jednocześnie zadowolony z siebie Stanisławski wygłaszał swoje racje o konieczności podniesienia kwalifikacji załogi. Prawdopodobnie w planie dyrektora absolwenci powinni zastąpić kasjerki w okienkach oraz ekspedientów w służbie eksploatacji. Naczelnikami mogli zostać natomiast protegowani listonosze.
Przytoczono niektóre przejawy patologii zarządzania w poznańskiej Poczcie. Opis może napawać czarnym humorem, ale tak wygląda ta rzeczywistość wykreowana przez zarządy.
Ludzie ci nigdy nie powinni piastować poważnych stanowisk zwłaszcza w sektorze publicznym.
Jak to zwykle bywa kumoterstwo kadrowe prowadzi do negatywnej selekcji szkodząc państwu i gospodarce.

Paweł Nowak





Karta Rabatowa Orlen








 
Webmaster: Sławek  ®2007